Wielkanoc ze słońcem i wysoką temperaturą – miejscami jednak popada, może też zagrzmieć!
Wielkanoc technicznie rozpoczyna się już za kilka godzin, więc czas najwyższy przyjrzeć się temu, co szykuje dla nas pogoda. Już cały jej okres jest w zasięgu regionalnych modeli pogodowych, a globalne wyklarowały swoje szacunki. Mimo tego nie ma jeszcze w stu procentach pewnego scenariusza, zwłaszcza w kontekście pogody w Niedzielę Wielkanocną i Lany Poniedziałek. Część prognoz sugeruje po prostu lokalne opady, a inne nawet dość silne burze.
Przyroda powoli budzi się do życia, dni są coraz dłuższe i cieplejsze, a zbliżająca się pełnia przypominają nam, że Wielkanoc za pasem. Idealnie bezchmurną i ciepłą, choć nocami z przygruntowym mrozem aurę zapewnia nam stacjonarny, potężny wyż skandynawski Katharina. Jego obecność od ponad tygodnia zapewnia nam stabilną, ale i w wielu miejscach suchą aurę. Po jego rozbudowie, do Polski zaczęło spływać cieplejsze powietrze. Niestety (dla rolników stety) układ ten jeszcze w piątek zacznie się spłycać. Choć jego miejsce zacznie zajmować nowy, stacjonarny wyż znad Rosji, to silna konkurencja ze strony płytkich niżów znad Morza Śródziemnego i Europy Zachodniej, a także niekorzystne dla nas ułożenie wyżu północnoatlantyckiego sprawią, że pogoda zacznie się zmieniać. Nie będzie to gwałtowna zmiana, ale zauważalna na przestrzeni czterech świątecznych dni.
Wielkanoc, jak co roku wypada w pierwszą niedzielę po pierwszej, wiosennej pełni księżyca. W tym roku jest ona w jednym z najpóźniejszych, możliwych terminów, ponieważ poprzednia pełnia przypadła właśnie na dzień równonocy wiosennej, ale na godzinę 0:43 czasu UTC. Oznacza więc to, że Wielkanoc odbyłaby się wówczas w niemal połowie świata przed pierwszą tej wiosny pełnią. Co ciekawe, półkula wschodnia będzie jutro (19.04) podziwiać drugą tej wiosny pełnię, a półkula zachodnia pierwszą.
Początkowo bez zmian
Wielki Piątek jedynie lokalnie przyniesie poranne mgły. Noc z czwartku na piątek (18/19.04) będzie chłodna, ale jedynie na Podhalu i lokalnie na Mazurach z możliwym, słabym mrozem. Przy gruncie temperatura zbliży się do nawet -5 stopni, zwłaszcza we wschodniej, północnej i południowej części kraju. Na zachodzie i w centrum do 5-6 stopni na standardowej dla pomiarów wysokości 2 metrów, przy gruncie około 0-2 stopni. Rano zanikające mgły będziemy notować między innymi na Kaszubach, Dolnym Śląsku, Ziemi Łódzkiej i Opolszczyźnie, ale lokalne mgły i zamglenia powstać mogą praktycznie w każdym zakątku kraju. Nie licząc mgieł, większa część dnia niemal w całej Polsce będzie bezchmurna. Jedynie na terenach górskich i podgórskich mogą się pojawić niegroźne chmury kłębiaste. Nie prognozujemy opadów. Znikome szanse na pojawienie się obłoków wystąpią również nad pojezierzami północnej Polski, zwłaszcza nad Kaszubami i Kociewiem. Tam jednak niebo najpewniej pozostanie idealnie bezchmurne.
Na termometrach przeważnie od 16 do 18 stopni – tyle zanotujemy w centrum, oraz na znacznym obszarze północnej, południowej i południowo-zachodniej Polski. Na zachodzie, głównie w województwie Lubuskim jeszcze cieplej – około 18-20 stopni, a lokalnie nawet do 22 stopni. Nieco chłodniej na wschodzie, oraz w pasie północnym i na wyżynach, oraz u stóp Sudetów, tam do 14-16 stopni, ale miejscami nieco cieplej, nawet do 18 stopni. W górach poniżej 14 stopni, oczywiście wraz z wysokością temperatura maleje, więc na szczytach może być nawet o 10-12 stopni chłodniej niż w dolinach. Również na wybrzeżu chłodno – od 11 do 14 stopni, choć na skutek oddziaływania bryzy morskiej, na plażach otwartego Bałtyku, jak i Zatoki Gdańskiej może być jeszcze chłodniej. Miejscami temperatura nie przekroczy 9 stopni. Wiać będzie głównie z północnego wschodu, na Mazurach i Podlasiu z północy. Wiatr słaby do umiarkowanego, nieco silniejszy na Żuławach, Nizinie Szczecińskiej, oraz na południowym wschodzie, dość silny w górach. Ciśnienie będzie dość stabilne, w Warszawie w południe wyniesie około 1033 hPa, oczywiście po redukcji do poziomu morza (uwzględniając wysokość Warszawy nad poziomem morza).
Sobota o dwóch obliczach
W nocy z piątku na sobotę (19/20.04) z północy i północnego wschodu nasuną się chmury, najpewniej pięter średniego i wysokiego, związane z płytkim, lecz istotnym synoptycznie niżem. Układ ten będzie okresowo pojawiał się i znikał na dolnych mapach pola barycznego (uwzględniających ciśnienie mierzone naziemną siecią stacji meteorologicznych), jednak będzie bardzo stabilny na mapach górnych (pomiary radiosondami na znacznej wysokości). Będzie to tak zwany niż górny, czyli obszar obniżonego ciśnienia w dolnej lub średniej troposferze. Choć z perspektywy ziemi nie odczuwamy zbytnio jego obecności, to na wysokościach rzędu 3-5 km nad ziemią może on sporo zamieszać. Ich obecność poprawia warunki konwekcyjne, w szczególności zapewniając wilgoć, pionowy gradient temperatury i ciśnienia, a często także i uskoki wiatru – elementy kluczowe do uformowania się bawet silnych burz. Oczywiście muszą ku temu zaistnieć i inne, odpowiednie warunki. Tych w sobotę będzie brakować, więc uspokajamy osoby bojące się burz i studzimy emocje ich fanów. Poza chmurami, które przejdą przez Polskę i ewentualnie słabymi opadami na krańcach wschodnich, sobota nie przyniesie żadnych innych, znaczących zjawisk meteorologicznych.
Na termometrach w większości kraju bez większych zmian – od około 12-14 stopni nad samym morzem, oraz w górach (na plażach, oraz na szczytach oczywiście chłodniej), przez 14-16 w pasie północnym i wschodnim, oraz na wyżynach i u stóp Sudetów, 16-18 stopni w centrum i na południu, oraz miejscami na zachodzie, po 18-20 w środkowej części pasa zachodniego, a lokalnie na południu i w centrum Ziemi Lubuskiej do nawet 21-23 stopni. Lokalnie termometry mogą jednak wskazać nieco wyższe wartości. Wiatr przeważnie północny, słaby do umiarkowanego, na północnym wschodzie i w górach nieco silniejszy. Ciśnienie powoli zacznie spadać, w południe barometry w Warszawie, po redukcji do poziomu morza, wskażą 1029 hPa.
Niż w niedzielę – opady, ochłodzenie, lokalnie zagrzmi
W nocy z soboty na niedzielę (20/21.04) na wschodzie pojawią się opady. Wiele wskazuje na to, że będą to opady konwekcyjne i istnieją marginalne szanse na to, że będą z nimi związane słabe burze. Choć w większości kraju się rozpogodzi jeszcze przed nastaniem nocy, to sobota będzie tylko zapowiedzią zbliżającego się niżu górnego i związanymi z nim zmianami w pogodzie. Choć istotne, odczują je w większości tylko mieszkańcy wschodniej części kraju, oraz w mniejszym stopniu południa. Tam właśnie pojawią się chmury, przeważnie piętra średniego i wysokiego, ale już przed południem formować się zaczną konwekcyjne chmury pionowe typu Cumulus, a nawet Cumulonimbus. Lokalnie może zagrzmieć, zwłaszcza w pasie Polski wschodniej, od centralnego i północnego Podlasia, aż po Bieszczady, a nawet Podhale. Dodatkowo na znacznym obszarze popada, w Bieszczadach w nocy i w poniedziałek nad ranem pojawi się sporo deszczu.
Przez północno-wschodnią i częściowo wschodnią Polskę przechodzić będzie sięgająca dolnej troposfery plama chłodnego powietrza, która spowoduje spadek temperatury. Dlatego właśnie w pasie od północnej Warmii, przez południowe i centralne Mazury, wschodnie Mazowsze i południe Podlasia, po północ Lubelszczyzny zanotujemy lokalnie nie więcej jak 10 stopni. Przeważnie jednak będzie tam tak samo, jak w pasie północnym, około 12-14 stopni. Nad samym morzem jeszcze chłodniej, około 8-10 stopni. W pasie od Niziny Szczecińskiej, przez Kaszuby, południową Warmię i dalej ku centralnemu Mazowszu, po centralną i połhdniową Lubelszczyznę, a także na Podkarpaciu, Podhalu i u stóp Sudetów termometry wskażą około 13-16 stopni, lokalnie do 18. W części centralnej i południowo-zachodniej przeważnie koło 16-18 stopni, lokalnie natomiast zanotujemy nawet koło 20. W pasie od rejonu Torunia i Bydgoszczy, przez północne Kujawy i północ Wielkopolski, po Ziemię Lubuską najcieplej – przeważnie 18-20 stopni, a lokalnie nawet do 22. Wiatr początkowo północny, popołudniu i wieczorem skręcający do wschodniego, na wschodzie z kierunków zmiennych. Wiać będzie przeważnie umiarkowanie, na zachodzie słabo. Ciśnienie będzie nadal powoli spadać, w południe w Warszawie barometry wskażą 1022 hPa.
Lany poniedziałek na południu także z nieba, w Tatrach śnieg!
Ostatni dzień Wielkanocy nadal z opadami, ale tylko na południu i południowym wschodzie. Tam też może zagrzmieć. Dodatkowo nad ranem we wtorek może popadać w rejonie Sudetów, lokalnie dość obficie. Zachmurzenie w części wschodniej i centralnej części północnej będzie początkowo małe, lub wręcz te regiony będą bezchmurne. Jeszcze w godzinach rannych chmur przybędzie. Lokalnie na południu Lubelszczyzny, a także w centralnej Małopolsce i na Żywiecczyźnie możliwe opady, głównie przedpołudniem. Na południowym wschodzie może zagrzmieć. Tam rozpogodzeń spodziewamy się dopiero wieczorem. W pasie Polski wschodniej, oraz na północy i w centrum rozpogodzi się jeszcze przed zachodem słońca. Z kolei w pasie województw południowo-zachodnich zachmurzy się popołudniu lub wieczorem, w Sudetach nad ranem popada. Pozostałe regiony Polski wolne od chmur.
Będzie chłodniej – od około 6-8 stopni nad samym morzem, przez 10-14 w ścisłym pasie północnym, oraz na wyżynach, Górnym Śląsku, zachodniej i centralnej Małopolsce, a także na krańcach zachodnich Kielecczyzny i południowych Ziemi Łódzkiej. Na pozostałym obszarze kraju od 15 do 18 stopni, a wzdłuż linii Wisły, lokalnie na Mazurach, Mazowszu, Kociewiu, Kujawach i Kaszubach do 19-20 stopni. Wiać będzie z sektora wschodniego, przeważnie umiarkowanie, chwilami nieco silniej. Najmocniej powieje w Sudetach popołudniu, oraz w nocy w Tatrach, Pieninach i na Podhalu, w porywach do 115 km/h w najwyższych partiach gór, a na wyżynach do 70 km/h. Po nocnym wzroście, ciśnienie w ciągu dnia będzie dość szybko spadać, w południe w Warszawie barometry wskażą 1024 hPa.
Pogodowy kogel-mogel po świętach. Susza nieco zelżeje!
W kolejnych dniach bez stabilizacji – raz słońce, raz deszcz, a raz burze. Choć według aktualnych wyliczeń powinny być one co najwyżej umiarkowane, to w odległych prognozach na początek maja widać poważniejszy incydent na wschodzie, południu i w centrum kraju. Dobra wiadomość jest taka, że w końcu pojawi się więcej deszczu, głównie na wschodzie i południu, ale i w centrum powinno go być pod dostatkiem. Najbardziej sucho na północy, zachodzie i na Kielecczyźnie. Jest to i tak bardzo optymistyczna prognoza, zwłaszcza w kontraście z wyliczeniami sprzed kilku dni, które widziały w wielu miejscach dosłowny brak deszczu do końca kwietnia.
Czeka nas też sporo ciepłych dni, jednak majówka z każdą aktualizacją modeli zapowiada się coraz gorzej – około 27. kwietnia ma pojawić się kilkudniowe ochłodzenie. Temperatury spadną z 21-25 stopni do około 14-19. Taki stan, z nieco cieplejszymi lub chłodniejszymi dniami, oraz przelotnymi opadami, miałby się utrzymać mniej więcej do 3-4 maja, kiedy to od wschodu nasunąć się ma ciepła, ale i niestabilna masa powietrza.
Prognozę na majówkę wydamy wtedy, gdy prognozy się wyklarują, czyli najpewniej 29. lub 30. kwietnia, a wstępną prognozę około 26. kwietnia.
You must be logged in to post a comment.