„Huragan” na Górnym Śląsku 8.07.1996
Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia (GZM) należy do jednych z najgęściej zaludnionych obszarów Polski. Niestety, jest to też teren regularnie nawiedzany przez burze, nierzadko o dosyć silnym przebiegu. Niebezpieczeństwa powodowane przez zjawiska konwekcyjne przyjmują tu bardzo różnorodną formę: od gradobić (np. opad dużego gradu w Mysłowicach 29.06.2022, którego średnica przekraczała 6 cm), przez powodzie błyskawiczne (np. ulewa w Katowicach 27.07.2019, kiedy to w ciągu zaledwie godziny spadło tam ponad 74 mm deszczu) aż po nawet trąby powietrzne (np. tornado nad Chorzowem i Siemianowicami Śląskimi z dnia 21.08.2016, które powaliło liczne drzewa i uszkodziło dachy budynków). Mimo dosyć bogatej historii nawałnic, prawdopodobnie najbardziej niszczycielska burza ostatniego 30-lecia nad GZM wystąpiła 8 lipca 1996 i co ciekawe, dzisiaj została już niemal całkowicie zapomniana. W niniejszym artykule w miarę krótko postaram się opisać ten dzień oraz jego skutki.
Sytuacja synoptyczna
Warunki meteorologiczne, panujące nad Polską 8 lipca 1996, można uznać za wyjątkowo sprzyjające rozwojowi gwałtownych zjawisk burzowych. Kraj podzielony został przez front polarny, czego skutkiem była adwekcja chłodnych mas powietrza do Polski zachodniej oraz ciepłego, zwrotnikowego powietrza do Polski południowej. Różnica termiczna pomiędzy tymi regionami była imponująca: podczas gdy w okolicach Rzeszowa temperatura powietrza sięgała 29°C, w Szczecinie termometry pokazywały niewiele ponad 12°C. Diametralna różnica warunków atmosferycznych widoczna jest również na zdjęciach satelitarnych: nad zachodnią częścią kraju występowało zachmurzenie całkowite wraz z ulewnymi opadami deszczu (stacja meteorologiczna Poznań-Ławica zarejestrowała tamtego dnia rekordowy opad o wartości 85,7 mm a miejscami suma opadów przekraczała nawet 90 mm) kiedy nad południem Polski utrzymywała się słoneczna, ciepła i przyjemna aura. Niestety, jak to często bywa w przypadku dni z silnymi burzami, spokój okazał się zwodniczy. Wzdłuż osi frontu polarnego, nad Sudetami doszło do rozwoju wtórnego ośrodka niżowego. Powodował on coraz intensywniejszy napływ niestabilnej masy powietrza z południa (MUCAPE >1500 J/kg) a do tego sprzyjał dużej skrętności wiatru w w warstwach 0-1 km oraz 0-3 km. Jakby tego było mało, w górnej troposferze (na wysokości około 9 km n.p.m.) przemieszczał się bardzo silny prąd strumieniowy, którego prędkość przekraczała 200 km/h. Kombinacja ta sprzyjała występowaniu silnych uskoków wiatru w całym pionowym profilu troposfery i była wręcz idealna do rozwoju wyjątkowo gwałtownych zjawisk konwekcyjnych.

Ryc. Obszary, w których odnotowano najpoważniejsze szkody wiatrowe związane z nawałnicą.

Ryc. Warunki meteorologiczne o godzinie 12 UTC, 8.07.1996. Odwróconym trójkątem zaznaczono lokalizację wystąpienia trąb powietrznych, znakiem „x” oznaczono miejsca wystąpienia poważnych szkód wiatrowych. (Opracowanie własne na podstawie reanalizy ERA5, za pośrednictwem Copernicus Data Store).
Przebieg burzy
Burza, którą później w prasie określano mianem „huraganu”, powstała około godziny 12 UTC jako niepozorna, przemieszczająca się w kierunku północno-wschodnim komórka burzowa nad wschodnimi Czechami. Po przekroczeniu Bramy Morawskiej zaczęła gwałtownie przybierać na sile, przekształcając się w tzw. superkomórkę burzową (chmurę konwekcyjną, której prąd wstępujący wykazuje cechy silnej rotacji). Pierwsze wyraźne szkody wiatrowe zaobserwowano nad Rybnikiem, gdzie powalone zostały co najmniej 22 drzewa a uszkodzeniu uległy dwa budynki. Był to jednak dopiero przedsmak zniszczeń, które nawałnica spowodowała kilkadziesiąt kilometrów dalej. Burza nadal przybierała na sile i około 13:30 UTC zdewastowała wsie Chudów, Gierałtowice i Paniówki. Silna wichura połączona z gradobiciem powaliła ponad 100 drzew, łamała linie energetyczne i telefoniczne, dewastowała pola uprawne i sady oraz uszkadzała budynki mieszkalne. Drogi wojewódzkie i gminne zostały na długi czas zablokowane a łączność telefoniczna uniemożliwiona. Ciekawostką jest, że zaledwie kilka godzin po nawałnicy, duża część powalonych przewodów została rozkradziona. Jest to w pewien sposób imponujące, biorąc pod uwagę jak szybko złodzieje zdążyli zaadaptować się do niesprzyjających warunków i wykorzystać panujący chaos na swoją korzyść [1,2].

Ryc. Powalone drzewo w Rybniku.
Swoje apogeum burza osiągnęła nad Bytomiem, gdzie dotarła po godzinie 14 UTC i doprowadziła do prawdziwego spustoszenia. Trwająca zaledwie 10-15 minut wichura uszkodziła lub zerwała co najmniej 113 dachów kamienic i powaliła ponad 700 drzew na obszarze 9 km². Zniszczeniu ulegały również niektóre balkony, rynny i kominy. Dodatkowo okna w wielu budynkach zostały potłuczone. Szczególnie zdewastowany został Park Fazaniec, gdzie złamane lub wyrwane z korzeniami zostało ponad 200 drzew, a także kryte lodowisko na ul. pułaskiego, gdzie nawałnica zerwała dach, zalała szatnie i zniszczyła „ciężkie, zbrojone” szyby w południowej części budynku. Uszkodzeniu uległ również pobliski garaż, magazyn i maszynownia. Naprawa szkód wyrządzonych przez „huragan” w tym miejscu trwała wiele miesięcy a liczne połamane drzewa i gałęzie leżały co najmniej do grudnia, w związku z brakiem środków finansowych na ich uprzątnięcie. Po spustoszeniu dzielnicy Szombierki, bardzo duże szkody wystąpiły w dzielnicach Bobrek, Karb oraz częściowo w centrum miasta, gdzie zerwana została trakcja tramwajowa oraz linie energetyczne. Kilka dzielnic na długi czas pozbawionych zostało prądu. Dodatkowe zagrożenie stanowił spadający grad (którego rozmiar przyrównywany był do czereśni lub przepiórczych jaj) oraz liczne podtopienia, które skutecznie sparaliżowały ruch na drogach oraz prowadziły do zalań piwnic i parterów budynków. Dużym szczęściem w nieszczęściu okazał się fakt, że nie odnotowano ofiar śmiertelnych. Niegroźnie ranny został 13-letni chłopiec, w związku z porażeniem prądem przez zerwane przewody elektryczne [3,4,5,6,7,8,9].

Ryc. Góra: powalone drzewa w Bytomiu. Dół: zerwany dach lodowiska.
Trąba powietrzna?
Zastanawiającym aspektem nawałnicy okazała się jej lokalność. Podczas gdy niektóre dzielnice Bytomia ucierpiały w bardzo znaczącym stopniu, w innych nie odnotowano żadnych poważnych zniszczeń (tak było np. w Miechowicach oraz pobliskim Radzionkowie). Dodatkowo członkini Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) określiła zjawisko mianem „trąby powietrznej” i tym terminem nierzadko nazywano później burzę w lokalnej prasie. Czy jednak w Bytom rzeczywiście uderzyło tornado? Prawdopodobnie nie. Według świadków, zdarzenie trwało około 10 minut, co jest zdecydowanie zbyt długim czasem jak na trąbę powietrzną. Wichura uderzyła równocześnie z opadem gradu, co charakterystyczne jest dla zjawisk typu „downburst” lub „microburst”, gdyż związane są one z opadającym powietrzem w obrębie burzy, a nie prądem wznoszącym jak w przypadku trąb powietrznych. Dodatkowych informacji udziela nam profil pionowy troposfery, wygenerowany za pomocą reanalizy ERA5. Podczas gdy skrętność oraz silne uskoki wiatru zdecydowanie sprzyjały powstawaniu tornad (co zresztą tego dnia miało miejsce w Czechach, Słowacji oraz województwie łódzkim), wątpliwości budzi relatywnie wysoki poziom kondensacji pary wodnej (a zatem wysokość podstawy chmur konwekcyjnych) oraz sucha warstwa powietrza w dolnej części troposfery. Tego typu warunki oraz bardzo duże pionowe gradienty temperatury w warstwie 0-3 km n.p.t. zdecydowanie bardziej sprzyjają niszczącym porywom wiatru aniżeli tornadom.

Ryc. Pionowy profil troposfery oraz hodograf dla godziny 14 UTC w Bytomiu, wygenerowany za pomocą paczki „thundeR”, na podstawie reanalizy ERA5 (rawinsonde.com).

Ryc. Lokalizacja szkód wiatrowych w obrębie Bytomia (zaznaczono tylko punkty z podaną dokładną ulicą wystąpienia).
Reszta dnia
Relatywnie niewielkie szkody po przejściu burz odnotowano również min. w Rudzie Śląskiej, Raciborzu oraz Ornontowicach, gdzie wskutek silnego wiatru zawaleniu uległ zabytkowy pałac. Oprócz nawałnicy „bytomskiej”, 8 lipca obfitował w niebezpieczne zjawiska poza województwem śląskim. Nad Czechami, w godzinach wieczornych (prawdopodobnie po godz. 15 UTC) doszło do powstania dwóch tornad o sile F1. Na Słowacji tornad powstało aż cztery a na północy województwa łódzkiego trąba powietrzna uszkodziła 30 budynków w miejscowości Suchodębie oraz niestety zabiła jedną osobę [10,11,12,13,14].

Ryc. Szkody po trąbie powietrznej w czeskim Rychwałdzie.
Bibliografia
[1] Nowiny, nr 28 (2181), 17.07.1996. [2] Przegląd Lokalny, nr 28 (179), 18.07.1996. [3] Życie Bytomskie, nr 29 (2043), 15.07.1996. [4] Życie Bytomskie, nr 30 (2044), 22.07.1996. [5] Życie Bytomskie, nr 31 (2045), 29.07.1996. [6] Życie Bytomskie, nr 40 (2053), 30.09.1996. [7] Trybuna Śląska, nr 159 (17.249), 9.07.1996. [8] Trybuna śląska, nr 212 (17.302), 10.09.1996. [9] Trybuna śląska, nr 299 (17.389), 23.12.1996. [10] Trybuna śląska, nr 168 (17.258), 19.07.1996. [11] Nowiny raciborskie, nr 28 (230), 19.07.1996. [12] Nowiny raciborskie, nr 29 (231), 26.07.1996. [13] Głos ludu, nr 81, 11.07.1996. [14] Taszarek, M., & Gromadzki, J. (2017). Deadly tornadoes in Poland from 1820 to 2015. Monthly Weather Review, 145(4), 1221-1243.
You must be logged in to post a comment.