Powiew lata i burze, po nich powrót zimy!
Korzystajmy z niedzielnej aury póki możemy – od jutra zrobi się w wielu regionach chłodniej. Poniedziałek przyniesie najpierw powiew lata, później intensywne opady deszczu, miejscami burze i silny wiatr. Po przejściu frontu czeka nas gwałtowne ochłodzenie, a nawet powrót zimy!
Tegoroczny maj zaczął się chłodno i mokro. Choć ostatnie dni przyniosły poprawę pogody i wiosenną aurę nawet na północy i północnym wschodzie Polski, to ciepła i słoneczna aura nie utrzyma się długo. Po weekendzie czeka nas stopniowy powrót zimy, przynosząc śnieg, silny wiatr i niemal 20 stopni różnicy. Do tego wystąpić mogą miejscami silne burze, intensywne opady deszczu i grad. Nie można wykluczyć też krótkotrwałej trąby powietrznej.
Niepewna aura i powrót zimy
W poniedziałek nad ranem przez północno-zachodnią i północną część kraju przejść ma płytki układ niżowy z systemem towarzyszących mu frontów. Układ ten ma dziś późnym popołudniem i wieczorem sprowadzić burze do centralnych i północnych Niemiec, oraz do Czech i zachodniej Polski. Choć wyładowania nie są jeszcze pewne, to istnieją pewne szanse na lokalne, słabnące burze wewnątrz ciepłego sektora, na froncie chłodnym, lub w obszarze niewielkich linii zbieżności wiatru. W ciągu dnia niże zanikną, a na ich miejscu powstać może wąski pas podwyższonych parametrów konwekcyjnych. Przełożyć się to może na powstanie lokalnie silnych burz.
Na teraz nie ma jeszcze pewności jak potoczą się poniedziałkowe wydarzenia. Wiele wskazuje na wyizolowane burze w pasie od Dolnego Śląska po Podlasie, łączące się z biegiem dnia w większy układ. Według niedzielnych, porannych aktualizacji modeli pogodowych, możliwe będą superkomórki burzowe, niosące silny wiatr z intensywnym deszczem i gradem. Nie można też wykluczyć trąby powietrznej – część prognoz wskazuje na taką możliwość na północnym wschodzie kraju. Dodatkowo spodziewamy się uformowania linii zbieżności wiatru przed frontem, a także pofalowania samego frontu, co może spowodować nasilenie się burz. Niektóre prognozy wskazują wręcz na powstanie nad Czechami niżu z intensywnymi opadami i możliwymi silnymi burzami.
Z drugiej strony mieszkańcy północnej Polski muszą szykować się na powrót zimy. Nad Pomorze Zachodnie i Środkowe front dotrze już w poniedziałek rano i stopniowo będzie przemieszczał się na południowy wschód. Przed jego linią termometry miejscami mogą wskazać nawet 28 stopni, podczas gdy za nim miejscami będzie nie więcej niż 5 kresek. Co więcej, wieczorem i w nocy w pasie od Ziemi Lubuskiej i środkowej Wielkopolski, przez Kujawy, Pomorze Gdańskie i Żuławy po północne Mazury, możliwe będą intensywne opady śniegu. Prószyć może wszędzie, jednak te regiony, śniegu dostaną najwięcej, miejscami nawet ponad 5 cm!
Od wtorku chłodno w całym kraju
Podczas poniedziałkowego załamania pogody może miejscami spaść grad o średnicy ponad 2 cm, wraz z opadami przekraczającymi 30 mm/h i wiatrem w porywach do 80 km/h. Miejscami burze mogą przynieść jeszcze silniejszy wiatr, nie wykluczamy też trąby powietrznej.
Po przejściu frontu, znajdziemy się całkowicie pod wpływem powietrza arktycznego, tłoczonego do naszego kraju z północy przez system dwóch układów barycznych. Na południe od Islandii ma ulokować się wyż, z kolei nad północną Skandynawią niże. Takie rozlokowanie owych układów sprawi, że szerokim strumieniem nad środkową Europę wleje się zimne powietrze znad Grenlandii. Od wtorku zacznie się robić stopniowo coraz cieplej, ale do weekendu nie widać w Polsce temperatur wyższych niż 14 stopni. Do tego na północy i południu kraju pojawią się opady, a nocami przymrozki. Lokalnie mogą też wystąpić słabe mrozy na nizinach.
Powrót zimy, czy choćby większe ochłodzenie nie powinno nikogo zdziwić w tej części maja. Regularnie, około połowy miesiąca nad Europą Środkową i północną robi się wyraźnie chłodniej. Jest to fenomen, zwany Zimnymi Ogrodnikami.
Skąd regularne ochłodzenia w maju?
Zimni Ogrodnicy, zwani też Zimną Zośką to typowy dla naszej strefy klimatycznej fenomen pogodowy, polegający na krótkim, zazwyczaj kilkudniowym, silnym spływie mroźnego powietrza. Tradycyjnie przyjęto dni 12-15 maja, czyli okres największego prawdopodobieństwa takiego ochłodzenia. Badania przeprowadzone w Polsce wskazują na istotny spadek temperatur między 1. a 25. maja aż w 95 spośród 100 analizowanych lat (1881-1980). Najczęściej tzw. peaki, czyli najniższe punkty wykresu temperatury miesięcznej (dni najchłodniejsze) występują między 10. a 17. maja. W tych dniach prawdopodobieństwo ochłodzenia wynosi aż 34% w oparciu o dane z okresu 1881-1980.
Powodem tak regularnego ochłodzenia jest zmiana cyrkulacji powietrza nad Europą. Zwiększona insolacja słoneczna, spowodowana wydłużaniem się dni, przyczynia się do zaniku, bądź oddalenia się stacjonarnego wyżu znad Środkowej i Wschodniej Europy. Pozwala to na zbliżenie się do naszej części kontynentu obszaru niżowego, sprowadzającego mroźne powietrze z północy. W tym roku mroźne powietrze napłynęło znad Norwegii i północnej Grenlandii dzięki głębokiemu niżowi znad północnych brzegów Zatoki Botnickiej.
You must be logged in to post a comment.