Aligato: Orkan
W tym roku jesień jest dla nas wyjątkowo łaskawa – porównując zeszłoroczne głębokie niże z tegorocznymi sztormami, można mówić o jedynie silniejszym wiaterku. Choć w tym roku chyba ani razu ta nazwa nie pojawiła się w mediach, to zeszły sezon głębokich niżów chłodnej połowy roku wręcz obfitował w nadużywanie tego określenia przy niemal każdej, prognozowanej wichurze. Mowa oczywiście o orkanach.
Zgodnie ze Słownikiem Języka Polskiego, orkan to gwałtowny, silny wicher, zwykle połączony z burzą; huragan, nawałnica. Meteorologicznie określany jest tak głęboki układ niżowy, który generuje wiatr stały o prędkości 33 m/s (118 km/h), lub silniejszy. Jest to jednak dość potoczne określenie, zapożyczone z języków germańskich (najpewniej z niemieckiego), aby określić wyjątkowo silny sztorm z wiatrem o sile huraganu (12 stopni w skali Beauforta). Wiatr o tak dużej sile nad Polską zdarza się raz na kilka lat. Powstają podobnie jak większość głębokich niżów w średnich szerokościach geograficznych – jako efekt zafalowania na linii niestabilnego frontu polarnego. Im większy gradient temperatury między chłodnym a ciepłym sektorem, tym większą energię będzie posiadał formujący się układ.
Ciepłe powietrze przemieszcza się naturalnie od równika ku biegunom, a chłodne znad biegunów ku równikowi. Bezpośrednio nie mieszają się, w skutek oddziaływania wyżów zwrotnikowych, oraz podziału atmosfery na komórki cyrkulacji powietrza, ale to osobny, dość obszerny temat. Ruch identyczny do powietrza znad równika, reprezentuje powietrze zwrotnikowe, które zmierza w przypadku Europy z południa na północ. W miejscu styku obu mas formuje się front polarny, który w skutek zaburzeń (najczęściej wywołanych obecnością istniejących już układów barycznych), zaczyna falować, podobnie jak powierzchnia morza. Zgodnie z siłą Coriolisa (domniemaną siłą) sektor ciepły zaczyna przemieszczać się wgłąb obszaru chłodnego po wschodniej stronie zaburzenia, a masa chłodna spływa w obszar cieplejszy po zachodniej stronie tejże fali. Zaczyna się ruch obrotowy, przeciwny do ruchu wskazówek zegara, połączony ze spadkiem ciśnienia w centrum układu. Tak w uproszczeniu powstaje niż.
Jak już wspomnieliśmy, im większa różnica temperatur, tym głębszy będzie niż, a więc i silniejszy będzie związany z nim wiatr. Orkany cechują się bardzo niskim ciśnieniem w centrum, oraz dobrze wykształconymi, dynamicznymi frontami atmosferycznymi, szczególnie frontem chłodnym. Nawet bez obecności pobliskiego, rozbudowanego wyżu, te układy potrafią nieść znaczne różnice ciśnienia na niewielkim obszarze. To właśnie sprawia, że są tak niebezpieczne.
Na mapach barycznych widoczne są nie tylko położenia niżów, wyżów i frontów, ale i linie i okręgi, otaczające układy baryczne, tzw. izobary. Łączą one miejsca o identycznym ciśnieniu, co pozwala spoglądając na taką mapę łatwo odczytać wartość ciśnienia, ale i oszacować prędkość wiatru. Im bliżej siebie są izobary, tym większy gradient ciśnienia, a więc i silniejszy wiatr. Dodatkowo, jeśli dany niż przemieszcza się szybko, rośnie związana z nim prędkość wiatru po jego prawej stronie, patrząc przodem do kierunku przemieszczania się. Innymi słowy, jeśli głęboki niż pędzi na wschód, czyli typowo dla Europy, to najsilniejszego wiatru spodziewamy się po jego południowej stronie. Wbrew pozorom, wiatr nie wieje najmocniej w oku niżu, a w jego prawej części, zazwyczaj w pewnej odległości od środka układu.
W oku, podobnie jak w cyklonie tropikalnym, panuje niskie ciśnienie, ale ze słabym wiatrem (lub bez wiatru), czasami też z przejaśnieniami, a nawet bezchmurną aurą. Aby głęboki niż uznać za orkan, musi on generować wiatr o średniej prędkości na nizinach wynoszący 118 km/h lub więcej. Przy wietrze słabszym mówimy o głębokim niżu, lub silnej wichurze. W tym momencie porywy wiatru nie mają znaczenia do klasyfikacji zjawiska. Problematyczne jest jednak usystematyzowanie określenia orkanu na słabnące niże – często bowiem groźne wichury tracą impet zanim dotrą do Polski i przynoszą na nizinach wiatr wiejący w porywach nawet 130-140 km/h, ale prędkość średnia nie przekracza 118 km/h.
Technicznie rzecz biorąc, podobnie jak z huraganami, taki układ powinien być nazywany ex-orkanem, lub po prostu głębokim niżem, jeśli nie generuje już wiatru o wymaganej sile. W praktyce określenie orkanu nie jest dokładnie uregulowane meteorologicznie, co sprawia pewne problemy w używaniu tej nazwy. Nie zmienia to faktu, że nazywanie okranem głębokiego niżu, nawet takiego jak tegoroczna Frederike, czy zeszłoroczny Xavier jest niepoprawne. Owszem, oba układy przyniosły silny wiatr, ale porywy na nizinach oscylowały w okolicach 110-115 km/h, a więc prędkość średnia była znacznie niższa niż wymagana do nazwania takiego niżu orkanem. Problematyczny robi się też orkan Ksawery z 2013 roku, który przyniósł nad Europą wiatr osiągający średnio nawet 130 km/h (duński Nissum Fjord), ale w Polsce wiatr stały nie przekroczył 118 km/h (maksymalnie na nizinach notowano jednak w porywach około 136 km/h).
You must be logged in to post a comment.