When thunder roars, stay indoors!
Tytuł powinniśmy wszyscy zapamiętać i się do niego stosować – kiedy słychać grzmoty, nie wychodź z budynku! Nie zawsze jednak uda nam się schować przed burzą w budynku, albo zastanie nas w trasie. Co wtedy robić? Żeby zrozumieć zagrożenie, trzeba zrozumieć czym jest i jak powstaje piorun.
Piorun to w dużym uproszczeniu, potężna iskra elektryczna przeskakująca między chmurą a ziemią, lub między chmurami. Powstaje jako efekt ścierania się drobinek wody w różnym stanie skupienia wewnątrz chmury burzowej. Szczyty cumulonimbusów mogą sięgać w naszych szerokościach geograficznych nawet 12 kilometrów, a pojedyncza komórka może mieć nawet kilkanaście kilometrów średnicy. To miliony ton wody wiszącej nam nad głowami. Wody, która smagana prądami powietrza unosi się i opada, zamarza, topnieje, dzieli się i łączy. Zderza się też z innymi kroplami, czy kryształkami lodu, za każdym razem tworząc niewielki ładunek elektryczny. Zderzają się też gradziny.
Choć efektem takiego zderzenia jest niewielkie napięcie elektryczne, to miliony takich zderzeń w ciągu minuty daje łącznie potężną różnicę potencjałów. A teraz pomnóżmy to razy kilkaset minut życia burzy. Daje nam to pokaźne napięcie, które spokojnie starczyłoby do zasilenia metropolii. Ale kiedyś musi się to napięcie rozładować.
Gdy różnica potencjałów jest wystarczająco duża, zaczyna się wyładowanie. W przeciągu 10-100 milisekund między podstawą chmury a ziemią przeskakuje wyładowanie zwane liderem. Pokonuje on drogę „skokami”, jonizując powietrze wokół. Często rozdziela się on na kilka lub kilkanaście kanałów, z których tylko jeden łączy się ziemią. Nie jest jasnym co wywołuje lidery. Najbardziej prawdopodobna jest teoria zaproponowana przez rosyjskiego naukowca, Aleksandra Gurewicza, mówiąca o ingerencji wysokoenergetycznych cząstek promieniowania kosmicznego, ingerującego z naelektryzowanym powietrzem wewnątrz burzy.
Po dotarciu lidera do ziemi następuje wyładowanie główne. Zjonizowanym kanałem pędzi ku ziemi z prędkością 10 tys. km/s strumień ujemnie naładowanych cząstek, które łączą się z dodatnim strumieniem pędzącym od ziemi. Natężenie może wynieść nawet 50 kA, a różnica potencjałów nawet 100 mln V. Następuje kilkukrotna wymiana potencjałów, po której kanał zapada się z hukiem, słyszalnym z odległości ponad 20 km.
Rocznie w Polsce od piorunów giną średnio 4 osoby, a kilkanaście zostaje rannych. Niemal wszystkie przypadki porażenia to osoby przebywające poza budynkami – na otwartej przestrzeni. Kiedy słyszymy grzmoty, dostajemy jasny komunikat od przyrody – wyjdź z wody, zejdź z pola, wracaj do domu! W budynku jesteśmy bezpieczni, jeżeli spełnia on normy budowlane i energetyczne. Nowoczesne systemy przeciwprzepięciowe powinny uchronić nas i nasz sprzęt przed zniszczeniem w razie uderzenia pioruna w instalację elektryczną. Mieszkańcy domów ze starszymi systemami zabezpieczeń powinni na wszelki wypadek odłączyć od instalacji przynajmniej najcenniejszy sprzęt – telewizory, komputery czy pralki. Nie zaleca się również używania wody, zwłaszcza bieżącej, gdyż nieodpowiednio zabezpieczona instalacja wodna w momencie uderzenia wyładowania w budynek, staje się świetnym przewodnikiem.
Będąc na zewnątrz starajmy się znaleźć schronienie w budynku. Jeśli nie jest to możliwe, poszukajmy zagłębienia terenu, lub zagajnika. Przykucnijmy i złączmy nogi w kostkach i kolanach. Unikajmy samotnych obiektów, zwłaszcza drzew, słupów energetycznych i telekomunikacyjnych, tablic reklamowych czy wiat przystankowych. Telefon nie zwiększa ryzyka porażenia, a może okazać się kluczowy w razie porażenia kogoś blisko nas, więc nie odkładajmy go daleko od siebie. Jeśli jesteśmy w grupie, rozproszmy się. Nie tylko zmniejszymy prawdopodobieństwo porażenia, ale nawet jeśli do takiego dojdzie, poszkodowana będzie jedna osoba, a nie kilka.
Las nie jest dobrym miejscem na przeczekanie burzy. Choć prawdopodobieństwo porażenia przez piorun jest mniejsze, to zagrożenie jest równie poważne. Doskonale pamiętamy co stało się w Suszku na Pomorzu. Pioruny również stanowią zagrożenie – uderzając w drzewo, rozłupują je, a jego fragmenty z dużą prędkością lecą we wszystkie strony. Napięcie rozchodzi się po ziemi i systemie korzeniowym drzew, rażąc w promieniu nawet kilkudziesięciu metrów. Jeśli stoimy nawet w lekkim rozkroku, napięcie krokowe może spowodować poważne obrażenia, a nawet śmierć. Starajmy się przeczekać burzę w młodniku, ale wśród drzew wyższych od nas, oczywiście również w przykucu ze złączonymi nogami.
W górach zejdźmy jak najszybciej pod szczyt. Znajdźmy schronienie pod skałami, lub w jaskini, ale na tyle duże, abyśmy znajdowali się w pewnej odległości (przynajmniej metra) od skał i daleko od wody. Bezwzględnie unikajmy łańcuchów, czy metalowych instalacji. Najlepiej jednak nie iść w góry, kiedy w prognozie są burze. Nawet jeśli nad ternem górskim wydane zostało marginalne zagrożenie burzowe, należy przełożyć wyjścia na szczyty. W górach chmury burzowe szybko się budują i możemy po prostu nie rozpoznać w porę zagrożenia.
W trasie ograniczmy prędkość, ale nie stawajmy jeśli nie jest to bezpieczne. Włączmy światła przeciwmgielne jeśli dopadnie nas silny opad deszczu. Samochód jest klatką Faraday’a, więc jeśli nie będziemy dotykać elektroniki i metalowych elementów, oraz zamkniemy okna, będziemy bezpieczni. Część modeli (zwłaszcza starsze) może zostać jednak poważnie uszkodzonych przez pioruny, może nawet dojść do pożaru. Jeśli dzieje się bezpośrednio po trafieniu coś niepokojącego, bezwzględnie opuśćmy pojazd!
Pomocy osobie porażonej udzielajmy od razu po uderzeniu pioruna. Mitem jest to, że jest ona naelektryzowana i może nas porazić. Piorun może powodować poważne spustoszenia w ludzkim organizmie, takie jak poparzenia, uszkodzenia układu nerwowego i krążeniowo-oddechowego, złamania kości, utrata słuchu i wzroku, zaburzenia pracy układów pokarmowego i wydalniczego. Są jednak przypadki, kiedy poza niewielkimi poparzeniami, poszkodowani wychodzili bez szwanku. Pierwszym, obowiązkowym działaniem jest sprawdzenie czynności życiowych i wezwanie pogotowia. Jeśli to konieczne, wykonujemy resuscytację. Złamania unieruchamiamy, a poparzenia schładzamy. Dostosowujemy działania do zaistniałych obrażeń, ale nawet jeśli takowe nie są widoczne, to mogą się pojawić w następnych godzinach. Dlatego niezbędna jest opinia lekarza.
Pamiętajmy że burze to nieprzewidywalne zjawiska. W swoich karierach meteorologów i łowców burz widzieliśmy niejedno – piorun uderzający w środku lasu w jedno z bliższych nam drzew, gromy z jasnego (wyładowanie CG+ inicjowane w kowadle chmury, a nie u jej podstawy), czy wyładowania bijące w domy jednorodzinne stojące obok kilkudziesięciometrowych wież kościelnych. Od znajomych i rodzin słyszeliśmy o ludziach rażonych piorunami w alejach między wysokimi drzewami, czy o osobach trafionych przed własnymi domami. Mitem jest że piorun nie uderza nigdy dwa razy w to samo miejsce i nieprawdą jest to, że między wysokimi obiektami jesteśmy bezpieczni. Pamiętajmy o tym.
You must be logged in to post a comment.