Nowa metoda klasyfikacji zjawisk
Stali czytelnicy z pewnością kojarzą artykuł, który rok temu wywołał małą burzę – ’Cechy szkód po przejściu zjawiska’.
Silne porywy wiatru związane z burzą dzielą się na dwa zjawiska: downbursty i trąby powietrzne. Wszyscy w Polsce słusznie starają się je odróżnić (mimo podobnych szkód, mają zupełnie inną genezę!), jednak w tym tekście pokazaliśmy, że robiono to całkowicie błędnie. W zwięzły sposób, poparty źródłami, przedstawiliśmy nie tylko popełniane błędy, ale przede wszystkim pokazaliśmy jak prawidłowo powinno się klasyfikować zjawiska. Spotkało się to z oburzeniem i, oczywiście, aktualny sezon pokazuje, że nikt nawet nie próbuje myśleć o prawidłowej klasyfikacji zjawisk.
Prawidłowa klasyfikacja nie ma znaczenia, gdy o trąbach czy silnych porywach wiatru mówią media. Ma natomiast ogromne znaczenie dla instytutów i organizacji zajmujących się burzami. Nie można nawet aspirować do prognoz tych zjawisk nie wiedząc czym one są i nie odróżniając ich.
Niestety prawidłowe sklasyfikowanie zjawiska zazwyczaj wymaga zdjęć lotniczych i wizji lokalnej. Oczywiście ten pierwszy element jest dość kosztowny, stąd proponujemy nową metodę klasyfikacji zjawisk.
Klasyfikacja oparta o wykreślenie granic szlaku na mapie za pomocą GPS.
Brzmi skomplikowanie i kosztownie, jednak metoda jest prosta i (nie licząc kosztów podróży) darmowa. Wystarczy smartfon z GPS i aplikacją zapisującą trasę przebytą przez telefon, np. w pliku KML (polecamy GPSLogger na Androida). By wykreślić granice szlaku lub obszaru szkód, wystarczy przejść się po nich z włączoną aplikacją. W niemal wszystkich przypadkach pozwoli to na klasyfikację zjawiska. Da także dodatkowe cenne dane jak szerokość i długość szlaku, jego powierzchnia.
Przykład takiej klasyfikacji widać na samym początku artykułu – została wykonana przez Nadleśnictwo Krynki w sprawie szkód po zjawisku z 22 sierpnia 2012. Wyznaczone granice pokazują typowy szlak po trąbie powietrznej (znacznie dłuższy niż szerokość, wiele wcięć i nieregularności, charakterystyczny początek). Obszar szkód po downburście miałby znacznie niższy współczynnik długości do szerokości, byłby bardziej eliptyczny i regularny.
Zaproponowaliśmy prostą metodę. Do was, pasjonatów gwałtownych zjawisk meteorologicznych, którzy się oburzali i tych którzy zrozumieli błędy po przytoczonym artykule, do was należy decyzja czy dalej chcecie brnąć w bezsensownych dyskusjach, z których nic nie wynika, czy jednak spróbujecie sięgnąć po ścisłe metody. My, niezależnie od tego, nie będziemy stać w miejscu i prawdopodobnie we wrześniu przeprowadzimy kampanię klasyfikacji zjawisk z 2012 roku.
I na koniec przypominamy, że trąby i downbursty często występują razem. Widać to na genialnym przykładzie z Ugoszczy z 16 czerwca 2012, po lewej zdjęcie lotnicze, a po prawej analiza, która zresztą pokazuje że wystarczą same granice szlaku by sklasyfikować nawet tak skomplikowane przypadki: