Nie takie burze jak je widzą prognozy, czyli skąd gwałtowne burze w MRG?
Wczorajszy dzień przyniósł nam bardzo ciekawą sytuację pogodową. Mimo prognozowanych, słabych burz i średnich warunków konwekcyjnych, mieliśmy najpoważniejszy incydent w tym roku. Skąd takie rozbieżności i co go spowodowało? Dlaczego burze nie zawsze są takie, jak widzą je prognozy?
Przedostatni dzień kwietnia okazał się bardzo dynamiczny. Problem polega na tym, że praktycznie żadne prognozy nie doceniły siły tych zjawisk wydając najniższe stopnie zagrożenia burzowego. Dlaczego burze powodowały podtopienia i łamały drzewa tam, gdzie „mogły wystąpić”? Dlaczego burze, które miały być krótkotrwałe i zanikać wieczorem, łączą się w układy i utrzymują się do godzin nocnych? O takim a nie innym rozwoju sytuacji zadecydowało kilka czynników.
Sytuacja synoptyczna
W poniedziałek Polska pozostawała pod wpływem niżu znad Ukrainy, który wraz z ciepłym frontem ściągał do naszego kraju powietrze z północnego wschodu. Po godzinie 18:00, gdy nasuwające się na siebie masy powietrza uległy zmieszaniu, front ciepły przerodził się w niemal stacjonarny front okluzji. Uległ on później zafalowaniu wraz z powstaniem niżu wtórnego nad południowo wschodnią Polską. Dodatkowym czynnikiem sprzyjającym zjawiskom konwekcyjnym była linia zbieżności za wspomnianym frontem, która w godzinach popołudniowych znalazła się na granicy województwa dolnośląskiego i wielkopolskiego.
Ryc.1 Mapa synoptyczna dla Europy z godziny 18 UTC. (Źródło: KNMI)
Jak wyglądał dzień?
Po deszczowej nocy i poranku, konwekcja wystartowała około godziny 14:00 na wschód od Warszawy. Burze stawały się coraz silniejsze i cały czas tworzyły się nowe komórki. Po godzinie były na tyle gwałtowne, by mógł pojawić się grad. Ze Strykowa (woj. łódzkie) oraz Gołuchowa (niedaleko Kalisza, woj. wielkopolskie) napłynęły do nas raporty o opadzie gradu o średnicy 2 cm. Komórki burzowe z województwa łódzkiego połączyły się w niewielki układ wielokomórkowy, niosący długotrwałe i intensywne opady deszczu. Z czasem zaczęły pojawiać się doniesienia o lokalnych podtopieniach.
Około godziny 18:00 między Pleszewem a Kaliszem, w miejscowości Zielona Łąka zeszła trąba powietrzna. Według świadków, wiatr zrywał dachówki oraz złamał kilka niewielkich drzew. Burza, która w tym czasie przechodziła nad tym obszarem nosiła znamiona superkomórki burzowej jednak nie ma jeszcze pewności czy było to tornado mezocyklonalne czy trąba lądowa.
Dzień z burzami zakończył się przed 23:00, kiedy to wygasły ostatnie komórki w kraju.
Ryc.2 Wyładowania atmosferyczne w Polsce 29.04.2019 (Źródło: lightningmaps.org)
Skąd takie burze w MRG?
Meteorologia to czasami niewdzięczna kochanka. Modele często się ze sobą nie zgadzają, a jeden niż wtórny, którego nie przewidywały żadne modele, potrafi odwrócić sytuację o 180 stopni. Na co dzień lawirujemy między mapami synoptycznymi i modelami szukając kompromisu, który zaowocuje prognozą. W idealnym świecie surowe wyliczenia warunków znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości i jeśli prognoza została dobrze utworzona, wszystko jest tak jak powinno.
Jednak co się dzieje, gdy z aktualizacji na aktualizacje wyliczenia się zmieniają, a ostatecznie karty rozdaje ten kapryśny niż? Sytuacja wygląda tak, jak ta z 29.04.2019. Cały zespół prognostyczny i relacyjny jednogłośnie wydał werdykt „Powinno być SRD (średnie), definitywnie”. Dlaczego zatem poszło MRG (marginalne)? Wieczorem 28.04.2019 modele nie sugerowały warunków dogodnych dla zjawisk konwekcyjnych. Decyzja o wydaniu prognozy została więc przesunięta na rano, po nocnej aktualizacji.
Zmienne wyliczenia, burze nasilają się
Wyliczenia się zmieniły, burze okazały się możliwe. Niewielka chwiejność, brak blokad dla konwekcji oraz niemal zerowy uskok wiatru… model sugeruje jakiś opad konwekcyjny. Warunki słabe, ale burza ma szansę powstać – prognoza burzowa została wydana, zagrożenie marginalne.
Kiedy wyładowania padają poza prognozą, w umysłach autorów tworzy się prawdziwa burza. „Co się stało, że się z… zepsuło?”
Wyładowania w kraju już są, deszcz pada a komórek przybywa, ale wszystko to o 20 km za bardzo na wschód. Trzeba sprawdzić modele, przecież tam nie było szans na burze! No właśnie, nie było – już są. Na południu kraju cyklogeneza, powstał niż wtórny, który zmienił nieco cyrkulację i zachowanie mas powietrza. Stabilny front ciepły stał się zafalowaną okluzją, a wyliczenia modeli z 12 UTC wskazują na znacznie lepsze warunki niż wcześniejsze trzy aktualizacje razem wzięte. Prognoza wydana, przedstawienie trwa. Jedyne co można zrobić, to prowadzić relację by burze przetaczające się przez kraj nie były przez nikogo bagatelizowane.
Takie sytuacje są ciężkie z kilku powodów. Trudne jest podjęcie decyzji o wydaniu prognozy gdy różne modele pokazują zupełnie wykluczające się scenariusze lub wyliczenia zmieniają się jak w kalejdoskopie. Często model niedoszacowuje warunków i burze które miały tylko „poburczeć”, łamią drzewa, powodują podtopienia i wybijają gradem szyby. Brak stuprocentowej pewności, że prognoza się nie myli to jeden z najgorszych aspektów meteorologii. My jednak wyciągamy z tego pozytyw – takie przypadki to genialne case study. Każdego dnia przeglądamy dane i analizujemy, szukamy rozwiązań, rozwijamy się każdy błąd, to cenna wskazówka na przyszłość.
W razie prognozowanych burz i opadów, ich położenie możecie śledzić w aplikacji Monitor Burz, oraz na naszej stronie. Tam też prowadzona jest relacja live.
You must be logged in to post a comment.