Mit: skala Fujity jest użyteczna w Polsce
Mit:
„To już F3 jest (…) to już może jakieś F2! (…) stawiam że to jest F2 lub F3 (…) F2 nie ma ponieważ jest f 1 (…) To raczej F2 (…) To bylo na 100 procent F3” 6 komentarzy dotyczących tej samej trąby i tego samego filmu
„Proponuję stosować skalę Fujity – nie ma sensu mieszać jej z ulepszoną EF stosowaną w USA”
Stanowisko nauki:
„Skala Fujity opiera się głównie tylko na jednym wskaźniku szkód: ’dobrze zbudowanym’ budynku z drewnianym szkieletem.”
Oryginał: „Perhaps the most glaring problem was that the F-Scale is based on only one primary damage indicator: a 'well-constructed’ wood frame home.” str. 5 z On the implementation of the enhanced Fujita scale in the USA, Doswell, Brooks, Dotzek, 2007
„Skala Fujity nie uwzględnia różnic w jakości konstrukcji, ciężko ją stosować konsekwentnie, uniemożliwia szacowanie w przypadku braku wskaźnika szkód, i nie jest oparta o systematyczną korelację pomiędzy opisami szkód a prędkością wiatru. Dodatkowo, liczne badania pokazały, że słabsze prędkości wiatru mogą powodować więcej szkód niż proponowała to skala Fujity.”
Oryginał: „The F-Scale fails to account for variations in construction quality, is difficult to apply consistently, does not yield accurate assessments when there are no damage indicators, and is not based on a systematic correlation of damage description and wind speeds. Several studies showed that less intense winds could cause more damage than suggested by the F-Scale wind speed ranges.” str. 1 z Development of an Enhanced Fujita Scale for estimating tornado intensity, J. McDonald, 2002
Zatem w Polsce bardzo popularna jest skala Fujity – ta sama skala, która jest oparta o domy w konstrukcji szkieletowej, inaczej zwane kanadyjskimi. Takie jak ten poniżej, które w Polsce… praktycznie nie występują!
Dominują oczywiście budynki murowane, które inaczej reagują na silny wiatr. Dlatego stosowanie oryginalnej skali Fujity do oceny szkód na budynkach murowanych jest zwyczajną stratą czasu.
Ta absurdalna sytuacja ma swoje źródło prawdopodobnie w filmie „Twister” co roku odgrzewanym w polskiej telewizji, w którym bohaterowie przerzucają się ocenami siły tornada właśnie w skali Fujity. Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ akcja dzieje się w Stanach Zjednoczonych, w których jest wiele domów opartych o drewniane szkielety. Nie ma w tym nic dziwnego również z powodu czasu produkcji – były to lata 90.
Od tamtego czasu meteorologia rozwija się w ogromnym tempie, a postęp dotknął również badań związanych z trąbami powietrznymi. Doszło do pierwszych pomiarów radarowych prędkości wiatru w trąbie powietrznej, a superkomputery z modelami numerycznymi pozwoliły na dokładne obliczenie sił generowanych przez silny wiatr.
Pomiar prędkości radialnej w trąbie z Oklahomy, 1999 rok.
Dzięki wielu nowym danym, oryginalną skalę Fujity z 1971 roku można było skalibrować i stąd powstała „poprawiona skala Fujity” (Enhanced Fujita, EF). Wprowadzona w 2007 roku w USA, natomiast w 2013 roku w Kanadzie.
To właśnie w kanadyjskiej implementacji skali EF pojawiło się coś na co czekaliśmy od dawna: szacowanie prędkości wiatru w trąbie powietrznej na podstawie uszkodzeń budynków murowanych.
Stąd nie ma już najmniejszego powodu, dla którego warto byłoby stosować oryginalną skalę Fujity sprzed 44 lat, która została zaprojektowana dla zupełnie innych warunków. Niewiele osób wie też, że Fujita określił dokładność swojej skali na +/- 1 stopień, co oznacza, że trąba oceniona na F2 równie dobrze może być F3 lub F1. W warunkach polskich słabych trąb oznacza to tyle, że skala staje się dosłownie bezużyteczna…
Kanadyjską implementację przetłumaczyliśmy już dwa lata temu, jest dostępna tutaj. Nie zamierzamy wykorzeniać świadomości oryginalnej skali F, ponieważ ciężko walczyć z latami edukacji opartej o „Twistera” – zachęcamy po prostu do niemarnowania swojej czasu na jałową dyskusję o ocenie w oryginalnej skali Fujity, która nie ma żadnego zastosowania ani związku z Polską. Skala EF – choć daleka od ideału – jest zdecydowanie bliższa i dokładniejsza.