Dlaczego cyklony są ważne?
Co roku w Polsce mamy do czynienia z widokami takimi jak powyżej. W naszej świadomości utwierdziło się przekonanie, że ich przyczyną są wichury i śnieżyce – warto jednak zauważyć, że to formalnie poprawne, ale dość płytkie myślenie.
Analogii można szukać w wielu dziedzinach życia. Przykładowo w lotnictwie: jeśli na ziemi znajdują się szczątki samolotu, formalnie poprawny jest fakt, że przyczyną było prawdopodobnie uderzenie w ziemię. Jednak dla wszystkich jest oczywiste, że to zbyt płytkie myślenie, a przyczyny trzeba szukać w defektach sprzętu, błędach pilotów itp.
Podobnie jest z przytoczonymi wichurami i śnieżycami. To tylko płytkie przyczyny, natomiast faktycznym sprawcą w naszych szerokościach geograficznych są cyklony. Cyklon to inaczej mówiąc: rozbudowany niż, odpowiednik amerykańskiego huraganu czy japońskiego tajfunu. Ocean Atlantycki w porze zimowej stale tworzy nowe niże (meteorolodzy z tego powodu nazywają go kuchnią – ang. Atlantic weather kitchen), które kilka razy do roku nurkują w kierunku Bałtyku i przynoszą do Polski wichury oraz śnieżyce. Poza tym pojawiają się jeszcze niże z Morza Śródziemnego, które przynoszą same śnieżyce.
Wśród naszych masowych mediów rośnie świadomość tego faktu, dzięki czemu zaczęły się pojawiać nawet nazwy tych układów (np. Ksawery). Sądzimy, że w polskich warunkach cyklony śmiało można traktować analogicznie jak huragany w Amerykach, gdzie podstawą jest prognoza trasy układu, ponieważ efekty są zazwyczaj takie same (przerwy w dostawie energii elektrycznej, korki na drogach, opóźniona komunikacja miejska i pociągi).
Tej jesieni i zimy spróbujemy poprzeć te słowa praktyką i skupimy szczególną uwagę na cyklonach.
PS. Według danych firmy ubezpieczeniowej Aon Benfield, wśród europejskich zjawisk pogodowych najbardziej kosztowne są powodzie na równi właśnie z jesienno-zimowymi cyklonami. W ciągu ostatnich 10 lat, powodzie przynosiły średnio 6,9 miliardów dolarów rocznie strat, natomiast cyklony średnio 6,7 miliardów dolarów.