Co czuje meteorolog widząc niszczącą burzę z daleka? Ciężka praca naszych synoptyków w dni takie jak 11. sierpnia 2017.
Co czuje meteorolog uwięziony w pociągu, widzący burzę z daleka, przez zapaćkaną szybę? Poczucie winy, że gdyby miał szansę zobaczyć kolosa na własne oczy już we Wrocławiu, rozpoznałby siłę i od razu na żywo widząc co się dzieje mógłby podnieść jeszcze większy alarm. A tak to co? Rwący się zasięg i błyski widziane znad horyzontu.
Dni takie jak 11. sierpnia to prawdziwy koszmar dla synoptyków i nowcasterów. Każdy, kto znajduje przyjemność, rozrywkę w ściganiu czy nawet śledzeniu takiej nawałnicy na radarze, powinien poważnie się nad sobą zastanowić.
Nasze życie z dnia burzowego to pot, łzy i nerwy. Kiedy widzisz Hook Echo na radarze, które zmierza nad miasto i piszesz ostrzeżenie, a później dowiadujesz się, że trąba zeszłą na ziemię… Kiedy Patrzysz na mapę Polski, a wschodnie pół kraju pogrążone jest pod linią szkwałową, która rujnując Warszawę rusza na Mazury, gdzie wypoczywają na wakacjach tłumy ludzi… Pisaliśmy wtedy do mediów, stron na fb, podnieśliśmy ładny alarm!
Kiedy będąc na pościgu, odbijasz z bezpiecznej drogi na wały nad Odrą i zeskakując z roweru błagasz ludzi by uciekali spod drzewa. Udaje Ci się. Gdy wracasz do domu tą samą trasą, widzisz, że gałąź dokładnie tego drzewa jest złamana i leży na ziemi… Kiedy stoisz na wieży, obserwując szelf układu znad Niemiec i robisz wszystko, by przekonać kilka wycieczek szkolnych że czas już iść i czekać w budynku bo zaraz rozpęta się piekło…
No i bohaterowie relacji, wszyscy bez wyjątku. Wyłapywanie superkomórek, ostrzeganie… Cierpliwe odpowiadanie na wiadomości „Wasza prognoza ssie, u mnie nie ma burzy a jestem w DZ” podczas gdy burza jest 20km od tej osoby, lub „Czy tu będzie burza?” albo „Czekam na burzę!”
Są ciężkie dni, ale powiemy Wam wszystkim coś bardzo ważnego. Są chwile, kiedy masz świadomość że ratujesz życie… Są chwilę, kiedy czujesz sens swojej pracy. Kiedy matka dziękuje Ci za ostrzeżenie bo dzięki Tobie zdążyła zabrać dzieci do domu. Podziękowania za to, że ktoś zdążył uciec lub schować to co cenne. Każde „dziękuję” To najcenniejsze co możemy dostać po ciężkim burzowym dniu… I ta świadomość jest tu piękna.
Dlatego cenimy burze za „show” ale za każdym odgłosem zachwytu czai się zatroskany wzrok o to, czy w zasięgu oczu nie ma nikogo, kto może zostać przez to ranny. Każda odbiciowość na mapie to głównie ludzie, którzy w zasięgu tego się znajdą.
Nie chodzi o fejm, nie chodzi o sławę. Nie o zasięg na fejsie czy o lajki. Tu chodzi o ludzi.
You must be logged in to post a comment.